Syntetyczne składniki perfum – hit czy kit?

0
Syntetyczne składniki perfum – hit czy kit?

Jedną z największych obelg w świecie perfum jest określenie zapachu mianem syntetycznego, plastikowego, sztucznego. Za takim podejściem do oceny kompozycji stoi wielowiekowa tradycja perfumiarstwa! Pachnidła od tysiącleci przygotowywano ze składników naturalnych czy to pochodzenia roślinnego, czy zwierzęcego. Składniki syntetyczne perfum pojawiły się wraz z rozwojem nauki i śmiało wkroczyły w świat zapachów pod koniec XIX wieku. Czy stopniowe wypieranie naturalnych substancji, przez te będące tworem nowoczesnej chemii należy oceniać jednoznacznie negatywnie? Poznajcie kilka argumentów w obronie syntetyków!

Spadek ceny i upowszechnienie perfum

Naturalne składniki perfum mogą być niezwykle kosztowne. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Na wysoką cenę wypływa skomplikowany i czasochłonny proces pozyskiwania zapachu czy potrzeba wykorzystania bardzo dużej ilości składnika (np. pozyskiwanie absolutów metodą enfleurage). Niektóre rośliny wydzielają niewiele aromatów. Z fiołka czy lotosu można co prawda pozyskać pożądany absolut, lecz jest to niesamowicie kosztowne, więc niewiele firm decyduje się na stosowanie tych składników z naturalnych źródeł. Chętnie replikowane w laboratoriach są także frezja, piwonia czy konwalia.

Innym czynnikiem kosztogennym jest rzadkość występowania naturalnego danego produktu. Tu przykładem może być ambra czyli wydzielina z przewodu pokarmowego kaszalota. Naturalna ambra to szalenie pożądany utrwalacz klasycznych kompozycji zapachowych, którym nadaje balsamiczny charakter. Niestety znalezienie bryły ambry na plaży można porównać do znalezienia meteorytu. Stad niebotyczna cena! Nic więc dziwnego, że wielu producentów sięga po syntetyczne zamienniki, przede wszystkim ambroxan.

Bardzo kosztowny jest także oud. To żywica wytwarzana przez drzewa z rodziny wawrzynkowatych. Produkcja substancji zostaje uruchomiona przez roślinę jako reakcja ochronna wobec zakażenia grzybami Phialophora Parasitica. Im dłużej trwa infekcja, tym więcej cennej żywicy powstaje. Niestety cały proces jest dość czasochłonny i stosunkowo niezależny od człowieka, co ma wpływ na cenę składnika.

Wprowadzenie sztucznych substytutów dla składników pochodzenia roślinnego czy zwierzęcego znacząco wpływa na obniżenie ceny perfum, a co za tym idzie także ich powszechność. Dzięki syntetykom pachnidła mogły pojawić się w praktycznie każdym europejskim domu. Trzeba jednak pamiętać, że gdy „zastępstwo” dotyczy już nie tylko najbardziej kosztownych składników, ale także tych popularnych, łatwo dostępnych może to prowadzić do opłakanych efektów.

Urozmaicenie perfum

Zdobycze nauki pozwoliły na rozszerzenie pachnącego portfolio. Dzięki laboratoriom pojawiły się zapachy, które nie sposób pozyskać z roślin czy zwierząt. Przykładem może być tu cała gama nut wodnych, morskich, ozonowych. Popularnością cieszy się molekuła calone, która zapewnia świeży, wodno-ozonowy aromat. Sukces tego orzeźwiającego zapachu zapewniła kompozycja z 1988 roku - Davidoff Cool Water. Potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko i calone było chętnie wykorzystywane w kolejnych kultowych świeżakach: Armani Acqua Di Gio (dla niej 1995, dla niego 1996), ale także odważniejszych propozycjach Issey Miyake L’Eau d’Issey (1992) czy Yves Saint Laurent Mon Paris (2016),

Ogromną karierę zrobiła także odkryta w latach 70. molekuła ISO E Super. Po wynalazek sięgnęli między innymi: Dior (Fahrenheit - 1988, Dior Homme - 2020), Hermes (Terre D’Hermes - 2006), Chanel (Blue de Chanel 2010) czy projektanci zapachów damskich Lancome (Tresor - 1990), Kenzo (Kenzo World edt – 2018). Najdalej w wykorzystaniu Iso E Super poszła firma Escentric Molecules, która swój zapach Molecule 01 (2006) oparła wyłącznie o ten komponent (wspomniane perfumy to alkoholowy roztwór tylko jednego składnika).

Firmy wciąż poszukują zaskakujących nowości, syntetycznie tworząc nuty metaliczne, śniegu czy górskiego powietrza.

Ochrona roślin i przede wszystkim zwierząt

Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało stosowanie syntetycznych odpowiedników w przemyśle perfumeryjnym ma efekt proekologiczny. Dla otrzymania unikalnych, np. egzotycznych zapachów trzeba pozyskać, a co za tym idzie niejednokrotnie po prostu zniszczyć ogromne ilości roślin. Wspominana już metoda enfleurage wymaga do otrzymania 1 kg absolutu kilku ton kwiatów. Pamiętajmy, że nawet uprawa kwiatów – ale w warunkach monokultury, nie jest dla dobrostanu środowiska obojętna.

Odrębną i z całą pewnością nie mniej ważną sprawą jest ochrona zwierząt przed złym traktowaniem. Składniki pochodzenia zwierzęcego stanowią jeden z najcenniejszych produktów w przemyśle perfumeryjnym. Wysoka cena niestety idzie w parze ze skłonnością człowieka do okrutnego działania, mającego na celu pozyskanie jak największej ilości substancji. Zwierzęta są torturowane lub wręcz zabijane dla cennego zapachu.

Ofiarami ludzkiej chciwości padały i wciąż padają cywety, bobry europejskie i kanadyjskie, piżmaki syberyjskie (z gruczołów przyodbytniczych cywet i piżmaka pozyskuje się odpowiednio cywet i piżmo, a wydzielina skórna bobrów to źródło tzw. kastoreum). Nakładane ograniczenia, a przede wszystkim stosowanie sztucznych zamienników ma szansę poprawić los tych zwierząt. Nurt „cruelty free” nabiera rozpędu, ale nie wyeliminowano jeszcze wszystkich patologii.

Czy mając na uwadze wszystkie te fakty, lepiej myślicie o sztucznych składnikach perfum?

Komentarze do wpisu (0)

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl